każdych wyborach startuje wiele osób, które dopiero chcą spróbować swoich sił w samorządzie. To bardzo dobrze. Powiem nawet więcej: niestety jest ich zbyt mało. Niewielu ludzi młodych chce spróbować swoich sił w sferze publicznej. Oczywiście powodów takiego stanu rzeczy jest wiele. Być może będzie jeszcze okazja do próby odpowiedzenia na pytanie, dlaczego tak się dzieje. Być może wynika to z braku odpowiedniego przykładu. Na pewno wciąż, jako społeczeństwo, zbyt mało wiemy na temat tego, czym zajmują się samorządowcy, których wybieramy. A zajmują się oni konkretnymi sprawami, które dotyczą m.in. #zdrowiadlastarogardu , #edukacjidlastarogardu czy – sprawami #obywatelskiegostarogardu.
Jakiś czas temu, przed Gwiazdką, poproszono mnie żebym opowiedział w iluś tam znakach o jakim szczególnym Bożym Narodzeniu. Było takie. A historia ukazała się w Dzienniku Bałtyckim.
Istniał czas, kiedy Polska była poza Unią Europejską, do Dublina jechało się autobusem 48 godzin, a bezrobocie na Pomorzu wynosiło niemal 20%. Wcale nie tak dawno temu. Jakieś 15 lat temu, skończywszy Uniwersytet Gdański postanowiłem poszukać szczęścia na emigracji – przy irlandzkim zmywaku. Co ma to wspólnego ze wspomnieniem szczególnej wigilii ? Wbrew pozorom – ma. Czasy były inne i kiedy po tygodniu irlandzkiej przygody chciałem wrócić do Polski z podkulonym ogonem po prostu nie miałem za co i w sensie zawodowym – do czego. Tęskniłem za rodziną i przyszłą żoną. Jako obywatel spoza Unii ze wszystkimi formalnościami miałem ogromne kłopoty: konto w banku – kilka tygodni; ubezpieczenie społeczne – doba czekania przed stosownym urzędem, ramię w ramię z imigrantami z Azji i Afryki; umowa najmu mieszkania – czekamy na ubezpieczenie społeczne i konto w banku. Ogólnie dramat.