inspirations Life Style Młodzież Patryk Gabriel

Podręczna na tronie

Nietrudno sobie wyobrazić, dokąd może zaprowadzić nas przyszłość. I jeżeli ktoś jest zbyt wrażliwy i zmian nie toleruje zbyt dobrze – powinien uparcie przymykać oczy na czekającą nas niechybnie katastrofę. Szczególnie dla ludzi bardzo silnie związanych z patriarchalną tradycją, religijną obrzędowością i ścisłymi podziałami w ramach postaw przynależnych płci będą zdruzgotani.
Za jakieś trzy, może dwie dekady, czyli grubo ponad pół wieku od obalenia komunizmu, przeciw któremu – raczej mniej lub bardziej prężąc muskuły – buntowali się nasi rodzice nie będzie niczego, przeciw czemu będzie można się w Polsce buntować. Paradoksalnie to rozpaczliwa perspektywa, która musi doprowadzić do radykalnego przełomu, którego podwalinami są wyniki matur abiturientów wchodzących właśnie w wiek akademicki.


Katolikom, którzy odebrali jak ja, tradycyjne dwudziestowieczne wychowanie będzie niezwykle ciężko pogodzić się z marniejącą rolą kościoła katolickiego. Tej wielkiej instytucji, która choć błądząc nie raz w trakcie wielu setek lat, w sensie aksjologicznym stanowiła ze swoją zasadniczą nauką rodzaj niezwykle pożytecznego społecznie punktu odniesienia. Jednocześnie dożywający swoich dni seniorzy urodzeni w drugiej połowie XX wieku szybciej niż młodsi zrozumieją doniosłość wydarzeń na Kociewiu.
Do opłakanego stanu rzeczy w instytucji złożonej ponad dwa tysiące lat wcześniej, doprowadzi trwający przez lata proces obniżania wymagań intelektualnych wobec księży, a co za tym idzie coraz powszechniejsze kurczenie się ich autorytetu w oczach wiernych. Taka intelektualna degradacja nie pozwoli również na skuteczne konkurowanie w przestrzeni społecznej z innym systemami wartości. Kolejne sukcesy konkurencyjnych religii, które będą skuteczniej niż katolicyzm wypełniały przestrzeń areligijnej rzeczywistości nie będą oczywiście w stanie uzyskać dla nich – pod biało-czerwonym niebem, pozycji dominującej. Nastąpi czas znoszącego jakiekolwiek uprzywilejowanie klinczu wielu konkurencyjnych systemów.  Bunt stanie się praktycznie niemożliwy.
Właśnie dlatego przyszłym czterdziesto-pięćdziesięciolatkom będzie dużo łatwiej zaakceptować wydarzenia, które rozegrają się niedaleko – w pobliskim Pelplinie. Miejscu symbolicznym również dlatego, że przechowującym pierwszy wielki siewnik idei – drukowane strony Gutenberga. Na początku nie zrozumieją też ich doniosłości. Z powodów, o których wspominałem wyżej, mnie i wielu innym z pokolenia ich rodziców przyjdzie to dużo łatwiej. Pelplin stanie się wielkim symbolem.
To właśnie tam udam się, niezwykle zaciekawiony, na spotkanie z córką mojej szkolnej koleżanki. Wówczas kobietą w okolicach pięćdziesiątki, która podobnie jak jej matka odebrała solidne matematyczne wykształcenie. Najpierw w starogardzkim liceum przy ulicy Hallera, gdzie jak jej mama chodziła do klasy oznaczonej pierwszą literą alfabetu, żeby potem zaliczyć kilka uczelnie – począwszy od gdańskiego uniwersytetu. Jak się okaże, dziewczyna po matce odziedziczy również krnąbrność, niezależność, rozwagę, pracowitość, konsekwencję i urodę, która nigdy nie stanowi przeszkody w odnoszeniu zawodowych sukcesów? Właściwie powinienem napisać odziedziczyła, bo przecież Freda/June już żyje i choć jeszcze tego nie wie zmierza w kierunku swojego przeznaczenia, którym jest odzyskanie Polski dla katolicyzmu.
I tamtego dnia stanę przed wielkimi zabytkowymi drzwiami z pełną powagą i przejęciem, mimo że z racji wieku będzie mi już niezwykle łatwo zachować zimny dystans do otaczających mnie wydarzeń.  I drzwi się otworzą, a ja zostanę poproszony do tego żeby wejść, rozgościć się na zupełnie zwykłym i niezbyt zabytkowym fotelu. Będę czekał na gospodynię i myślał sobie, że za chwilę porozmawiam, dzięki znajomości z jej matką, z pierwszą biskup w historii KK w Polsce. I może przejdzie mi nawet przez myśl, że szkoda, że chłopacy przez te wszystkie lata uczyli się o tyle gorzej, że chociaż mieli znaczone karty to nawet w tej instytucji nie poradzili sobie z monopolem. Może przypomnę sobie jednak, że kiedy dziewczyny manifestowały tolerancję farbując włosy w tęczę, chłopacy zakrywali twarze i oblekali się w ciemne koszulki z krzyżami, koronami, wilkami i mieczami.
Po czym, zaraz po powitaniu – uprzejmym, ale pozbawionym napuszonego ceremoniału, po kilku słowach – będę się cieszył, że dożyłem takiego momentu.  Wyobrażam sobie, że szczerze pogratuluję June/Fredzie i nawet obiecam, ze szczerze się za nią pomodlę. A ona z pewnością lekko uśmiechnie się do starszego Pana, pożegna mnie i potem wszystko zmienia. Na lepsze.

Może Ci się spodoba
„Jak numer telefonu na pudełku zapałek…”
Bolesławowo Business Week 2018 – ostatnia prosta
Fikuśne medale kontra dyplomy wypisywane flamastrami i betonowe miecze.

Zostaw komentarz

Twój komentarz*

Twoje imię*
Twoja strona