Często nasi rodacy – podziwiani artyści, prowadzący owczarnię duchowni, politycy, których z własnej woli wybrała większość mieszkańców – naszych sąsiadów, przyjaciół, współpracowników oraz nas samych, wykręcają się po palnięciu głupoty takim oto sformułowaniem: – Moja słowa zostały wyrwane z kontekstu.
I po sprawie, sprawa załatwiona, usprawiedliwienie podpisane przez mamę.
Dlatego nie ma problemy, kiedy główny przywódca mówi o gorszym sorcie, z pogardą nazywając w ten sposób wszystkich, którzy a priori nie uznają jego nieprzeniknionego geniuszu. Jeśli trzeba, dodaje jeszcze parę wyrwanych z kontekstu słów o mordach zdradzieckich i elemencie animalnym.
A podwładni się uczą, naśladują, ścigają się w ustanawianiu kompromitujących bon motów, które z kontekstu będzie potrafił wyrwać nawet analfabeta.
Dzisiaj przeglądając informacje natrafiłem na jeden cytat z Harrego Pottera polskich finansów publicznych, który ustalił w drodze przerywanego kontaktu z rozumem, niestety swoim, że aktualnie mamy, jako konsumenci więcej pieniędzy we własnych kieszeniach niż przed pandemią, bo nie wydajemy ich na rozrywkę w zamkniętych siłowniach, kinach, basenach czy restauracjach. Proszę spróbować to wyrwać z kontekstu. Oficjalny mówi o tym, że z wszystkim radzimy sobie najlepiej w Europie, a już z pewności lepiej niż Niemcy.
Niestety obraz dystroficznej rzeczywistości w ostatnich dniach dopełnił kubeł obrzydliwości dostarczony nam przez strategicznego sojusznika drużyny niewysokiego stratega. Otóż zaczęło się od tego, że zupełnie nie napastliwy dziennikarz postanowił porozmawiać z kardynałem z Krakowa, który pochował na Wawel prezydenta, który zginął w katastrofie smoleńskiej. Zadawał mu otwarte pytania, które gospodarz mógł zagospodarować dla przedstawienia własnej wersji dramatycznego problemu krzywdzenia seksualnego dzieci. Jedyne, co był w stanie z siebie wydusić to kłamstwo, że: – Pierwszy raz o tym słyszę. O tych danych wszystkich i tak dalej.
Ciekawe czy takie sformułowanie nadaje się również do obrony przy użyciu formuły o wyrwaniu z kontekstu. Kontekst stanowi w tym wypadku kuria rzymska i jego szef. Kontekstem jest dramat dzieci, ich złamane życia.
Na pewno nie da się tego zastosować przytaczanego usprawiedliwienia w stosunku do słów wielkiej diwy polskiej muzyki rozrywkowej, znanej młodszemu pokoleniu raczej z przesiadywania na obrotowym fotelu w programie typu talent show niż z nowych piosenek. Starsi starają się zapomnieć o jej wykonaniu naszego hymnu przed meczem reprezentacji piłkarskiej, mając w życzliwej pamięci tryumf w Eurowizji. Otóż ta niespecjalnie wykształcona i niestety niezbyt lotna, co nie wyklucza w żadnej mierze talentu muzycznego, opowiadała, że pandemia to spisek założyciela firmy produkującej oprogramowanie mający na celu depopulację ludzkości. Dodała też trudne słowo globaliści, a na koniec oceniła, że w polskich szpitalach na korona wirusa umierają statyści. Kontekstem jest program na YT „Matura to bzdura” i dramaty tysięcy polskich rodzin, przeciążonej służby zdrowia, podupadającej gospodarki.
Dlaczego piszę o tym w dniu naszego niepodległościowego święta? Otóż odpowiedź jest prosta. Wymienieni wyżej przedstawiciele naszego życia publicznego to Polacy. Naczelny przywódca, jego młody akolita, asystent świętego, piosenkarka. Gdyby prześledzić ich wypowiedzi na temat polskości – tu wyłączam dla uczciwości Harrego, – bo nie znam, okaże się, że mają na jej temat sprecyzowane zdanie. Raczej XIX wieczne, niż współczesne. To bardzo niebezpieczne.
Niepodległość, wolność, bezpieczeństwo i dobrobyt nie mogą być wyrwane z kontekstu. Solidarność, zaufanie i rozwój opierają się na współpracy, tolerancji i otwartości. Polski nie da wyrwać się z kontekstu, jak chciałby starszy pan, który nikogo nie lubi. Zbrodni nie da się dzisiaj rozwodnić, przemilczeć, zbagatelizować, jak chciałby inny. Głupot nie da się oddzielić od ust, które je wypowiadają.
Dbajmy o Polskę żeby nie została, przez nasze zaniechanie, tylko w rękach wyżej wymienionych. Nie dajmy się im wyrwać z kontekstu. Bo kontekst współtworzymy również my.
MARCIN ŚWIETLICKI
„Polska dziesięć”
Albowiem trzeba się bać. Twarz ma
przeciętą Wisłą i chlaśniętą Odrą.
Twarz ma w odwiecznym grymasie
jak u rodzącej kamień. Jak u
piszącej esemesa w nieznanym języku.
I trzeba się bać. Teraz miłość jest bezsilna,
jest tylko w deklaracjach
oraz deklamacjach. Wszelkie poranne złudzenia
przemieniają się w gorzki wieczór. Jest
później niż myślicie.