Kategoria:inspirations

inspirations Life Style Patryk Gabriel Powiat starogardzki Starogard Gdański

„Jak numer telefonu na pudełku zapałek…”

Nim Kajetan Gdaniec, o którym już kiedyś wspominałem, „utył, spuchł, posiwiał” chciał zostać wydawcą tomików poetyckich. Nie wiedziałem o tym, a przecież od lat wspólnie „obserwujemy postępy ciemności”.
– Nie było to proste zadanie – opowiadał całkiem niedawno. – Ponieważ jedynym wierszem, który jako tako mi się podobał był tekst popularnej piosenki, choć nienatrętnie popularnego zespołu. Nie pamiętam już nazwy, ale koleżka pisał, że jest „trzeźwy jak świnia” i rozmawia „o literaturze, być może nawet o kobietach”. I to mi się takie romantyczne wydawało, chociaż w tej piosence bluzgał kolo niemiłosiernie.
Kajetan tak zmartwił się próbą wmanewrowania go w plagiat, że postanowił nie wydawać tomiku słabych, młodzieżowych wierszy. Postanowił zostać reżyserem.

Już po naszej rozmowie ogłoszono, że spośród trzynastu książek nominowanych do nagrody Bookera, czyli brytyjskiej odpowiedniczki nagrody Nike tyle, że starszej i do zdobycia również dla obcokrajowców, dwie pozycje zostały już wydane po polsku. Tytułu jednej nie kojarzyłem, druga natomiast to „Serotonina” Michela Houellebecqa, którą podczas któregoś suminowania Łukasz określił, jako książkę o rozpływaniu się w nicości. „I teraz będzie wszystko? Nie będzie niczego. Kapelusze i dachy, korony drzew, wieże, drogi kolejowe, rzeki – stąd widziane, rozpłyną ci się zaraz”.

Czytaj więcej
inspirations Life Style Młodzież Patryk Gabriel

Podręczna na tronie

Nietrudno sobie wyobrazić, dokąd może zaprowadzić nas przyszłość. I jeżeli ktoś jest zbyt wrażliwy i zmian nie toleruje zbyt dobrze – powinien uparcie przymykać oczy na czekającą nas niechybnie katastrofę. Szczególnie dla ludzi bardzo silnie związanych z patriarchalną tradycją, religijną obrzędowością i ścisłymi podziałami w ramach postaw przynależnych płci będą zdruzgotani.
Za jakieś trzy, może dwie dekady, czyli grubo ponad pół wieku od obalenia komunizmu, przeciw któremu – raczej mniej lub bardziej prężąc muskuły – buntowali się nasi rodzice nie będzie niczego, przeciw czemu będzie można się w Polsce buntować. Paradoksalnie to rozpaczliwa perspektywa, która musi doprowadzić do radykalnego przełomu, którego podwalinami są wyniki matur abiturientów wchodzących właśnie w wiek akademicki.

Czytaj więcej
inspirations Life Style Młodzież Patryk Gabriel Travel

**** ***

Wiele lat już minęło od tamtej jesieni. Jesieni, która jak zwykle zdecydowanie za szybko przepędziła we wspomnienia rumiane lato. Zupełnie wyjątkowo, lato nie skończyło jednak wakacyjnej laby. Nadeszła jesień, a czasu nie organizowały żadne zewnętrzne obowiązki. Po kilkunastu latach różnych planów tworzonych przez kolejne szczeble edukacji, plan zajęć nagle okazał się przeżytkiem. Kolejne tygodnie spędzałem na sprzątaniu, robieniu obiadów dla rodziny i bezskutecznym poszukiwaniu pracy. Trwało to pewnie ze cztery miesiące, a już czułem się zniewolony. Już zaczynałem rozumieć, że świat wcale nie kryje w zanadrzu czerwonego dywanu, po którym będę maszerował w tryumfalnym podboju rzeczywistości.

Czytaj więcej
inspirations Life Style Patryk Gabriel Powiat starogardzki Samorząd

Korespondencja poświąteczna

Dobrze jest, kiedy nadchodzą Święta. Tym bardziej, jeśli tradycyjnie jest szaro i ponuro. Przecież nie jest nikomu potrzebny śnieg. Dobrze, że zamiast niego, jeszcze ktoś musiałby go mozolnie zepchnąć z chodników i jezdni, podjazdów i schodów, odwiedzający Kociewie emigranci z wysp przywożą mżawkę i wilgoć przenikającą wyciągnięte z szaf ciepłe płaszcze i kurtki. Dobrze, kiedy napotkany znajomy trener piłkarski, wskazując na migające na fasadzie budynku starostwa płatki śniegu mówi swojemu kilkuletniemu brzdącowi: to synku jest śnieg. Dobrze, że po nich zbliżymy się nieodwołalnie remanentów, podsumowań księgowych, tsunami pośpiesznie podpisywanych przed końcem roku sprawozdań, raportów. Dobrze, ponieważ Święta stanowią forpocztę podsumowań, w których tylko nieliczni mogą po stronie niezrealizowanych odhaczyć większość swoich noworocznych postanowień.

Dobrze, że jest taki czas w roku, kiedy konta w naszych bankach potrzebują zasilenia wypłatą, jak płuca źle przygotowanego sportowca tlenem w połowie dystansu albo w przerwie meczu. Dla sportowca to świetny sygnał żeby zabrać się do solidnego treningu. Dobrze, chociaż bardzo rzadko niekończące się kolejki w sklepach są sceną, na której odgrywane są role ludzi nieuprzejmych, kłótliwych, roszczeniowych i niecierpliwych. Dobrze, chociaż na twarzach nielicznych ludzi pracujących w handlu, spod wyrzeźbionego makijażu profesjonalnego uśmiechu, wyziera pustka i wycieńczenie, niechęć i smutek. Dobrze, ponieważ dzięki szeroko zakrojonym akcjom informacyjnym nie wyprodukowaliśmy tony niezjedzonych przysmaków. Niewielu też dzięki świętom może ględzić, że nasze skrzynki mailowe wypełnia powódź jedynych, bezapelacyjnie rewelacyjnych ofert na wyprzedawane samochody, garnitury, pakiety telewizyjne i wielofunkcyjne telefony. Do większości z tych ofert, na które nas nie stać, nawet nie zaglądamy, a jeśli już to świąteczna atmosfera sprawia, że marzymy o tym żeby lśniące dobra konsumpcyjne przekazać w geście hojności bardziej tego potrzebującym.  Inaczej jest z ofertami telefonicznymi z firm, którym nieopatrznie sprezentowaliśmy haczykiem postawionym w stosownej budce, dostęp do naszego numeru. W takiej sytuacji święta są znakomitym pretekstem do unikania zniecierpliwienia w trakcie rozmowy z osobą, która lojalnie, pospieszną formułką uprzedza nas o nagrywaniu rozmowy. Wielu teleankieterów jest mile zaskoczonych, że w okresie świątecznym ludzie tak spokojnie i ze zrozumieniem odnoszą się do ich pracy. Wielu dziękuje za to swoim rozmówcą, fakt – wykraczając nieco poza czysto profesjonalne ramy.  Podkreślają, że zazwyczaj po drugiej stronie słychać zwyczajowe Wesołych Świąt!

Dobrze jest, kiedy siadamy do wigilijnego stołu, wyjątkowo przygotowani do obchodzenia świąt, od których wszystko się zaczęło. Wysłaliśmy GIF z błyskającą choinką i rymowanymi życzeniami. Oby się spełniły. Na pewno się spełnią. W tym roku przybyło nam obowiązków, bo przecież oprócz FB mamy jeszcze Instagram, a na dodatek nasza społecznościowa gromadka przyjaciół znacznie się rozrosła. Dobrze, kiedy tuż po skromnej i tradycyjnie postnej wieczerzy, szczerze cieszymy się ze skromnych prezentów, często wykonanych własnoręcznie. Dzięki temu nasze oddziaływanie na jedyną planetę, na której potrafimy jako tako przetrwać jest zdecydowanie mniejsze niż w zeszłym roku. Wreszcie naprawdę miło jest, kiedy nasze gardła wymagają poświątecznego odpoczynku od kolejnych wersów wesoło i na cały głos śpiewanych kolęd. W chórze, do którego tęsknimy już w chwilę po wybrzmieniu ostatniej nuty. Chórze wujków, cioć, mam, teściowych, ojców i braci, sióstr i kuzynów. W chórze rodzinnym, który co roku wyśpiewuje radośnie nowinę o historii z Betlejem, która zmieniła dzieje świata. Dobrze, że prze te kilka dni siedzimy ze sobą, rozmawiamy, czytamy książki i słuchamy muzyki.

Czytaj więcej
inspirations Life Style Młodzież Patryk Gabriel Powiat starogardzki Starogard Gdański

Fikuśne medale kontra dyplomy wypisywane flamastrami i betonowe miecze.

 Jest wiele zmian, które zaszły w trakcie życia mojego pokolenia. Trzeba powiedzieć, że coraz trudniej uzmysłowić sobie ich, jakość, zakres, skalę. Pomyślałem o tym w chwili, w której przeprowadzający się do nowego mieszkania rodzice przynieśli mi moje trofea z czasów podstawówki. Z jednej strony zrobiło mi się miło, bo raczej już na podium nie staję, a stawałem; z drugiej smutno, bo jakoś czas przeleciał okrutnie szybko; a z trzeciej to jednak mieliśmy jakieś dzieciństwo mniej obciążające niż dzisiejsze dzieciaczki. Proszę spojrzeć na buty większości moich kolegów ze zdjęcia, nie wyłączając mnie – dzisiaj dzieciaki by się w nich zabiły i płakały, że to są tortury i źle będą wyglądały na Insta. A my? Kornery na nogi do boju! Może gdyby nie one, byłbym dzisiaj emerytowanym zawodowym piłkarzem;) Tak przy okazji, fajna to była kapela w tej Wierzycy!

Czytaj więcej
inspirations Life Style

Dekada w samorządzie

Portrety, o których wystawie wspominałem, zostały w większości, a może nawet wyłącznie – wykonane na potrzeby magazynu Verizane Krzysztofa Łacha. Na jego łamach i ja zostałem odpytany.

 

– Od ponad 10 lat działa Pan w samorządzie. Czym musi charakteryzować się, Pana zdaniem, dobry samorządowiec, dobry urzędnik?

To specyficzna praca. Podlega stałej ocenie mieszkańców, których reprezentujemy. Są oni naszymi klientami , a jednocześnie pracodawcami. Żeby było jeszcze ciekawiej – to nasi sąsiedzi, znajomi, koleżeństwo ze szkoły. Spotkamy się na co dzień w sklepach, na wywiadówkach, na pizzy czy basenie. W takich społecznościach jak nasza niczego nie da się ukryć, nie sposób udawać kogoś innego, niż się jest w istocie. Bardzo szybko demaskowane jest  lenistwo, brak zaangażowania, obłuda czy fałsz. Dlatego przede wszystkim należy być szczerym i uczciwym wobec siebie i innych. Nie można grać kogoś innego, niż się jest naprawdę. Trzeba lubić ludzi, być otwartym na zmiany i gotowym na ciągłe uczenie się. I wreszcie należy nie bać się decydować. Trzeba podejmować decyzje.

– Uważa się Pan za dobrego samorządowca?

Z wiekiem przybywa pokory i wszelkie oceny stają się mniej ostre. A jednocześnie zdobywa się trudne do przecenienia doświadczenie. Bardzo lubię swoją pracę. Nie boję się decyzji. Lubię i cenię ludzi, z którymi współpracuję i chyba ich należałoby zapytać o tę ocenę. Tym bardziej, że bez nich nie byłoby mowy o jakichkolwiek, nawet drobnych sukcesach.

– Czego nauczyła Pana praca w samorządzie?

Samorząd to gra zespołowa. Konkurujemy w trakcie wyborów i gdybyśmy porównali to do piłki nożnej, to reprezentujemy różne kluby, ale już po wyborach gramy w jednej reprezentacji, która nazywa się Starogard, powiat, Pomorze. To realne życie i nie można się na nie obrażać. Wiem, że może brzmi to nieco idealistycznie, ale ja właśnie w ten sposób rozumiem naszą pracę. I jest mi czasami przykro, kiedy niektórym ideologia przysłania zdrowy rozsądek.

Czytaj więcej
Bez kategorii inspirations Travel

Wigilia w stylu filipino czyli kiedy okazało się, że jestem Polakiem

Jakiś czas temu, przed Gwiazdką, poproszono mnie żebym opowiedział w iluś tam znakach o jakim szczególnym Bożym Narodzeniu. Było takie. A historia ukazała się w Dzienniku Bałtyckim.

Istniał czas, kiedy Polska była poza Unią Europejską, do Dublina jechało się autobusem 48 godzin, a bezrobocie na Pomorzu wynosiło niemal 20%. Wcale nie tak dawno temu. Jakieś 15 lat temu, skończywszy Uniwersytet Gdański postanowiłem poszukać szczęścia na emigracji – przy irlandzkim zmywaku. Co ma to wspólnego ze wspomnieniem szczególnej wigilii ? Wbrew pozorom – ma. Czasy były inne i kiedy po tygodniu irlandzkiej przygody chciałem wrócić do Polski z podkulonym ogonem po prostu nie miałem za co i w sensie zawodowym – do czego. Tęskniłem za rodziną i przyszłą żoną. Jako obywatel spoza Unii ze wszystkimi formalnościami miałem ogromne kłopoty: konto w banku – kilka tygodni; ubezpieczenie społeczne – doba czekania przed stosownym urzędem, ramię w ramię z imigrantami z Azji i Afryki; umowa najmu mieszkania – czekamy na ubezpieczenie społeczne i konto w banku. Ogólnie dramat.

Czytaj więcej