Patryk Gabriel

Czy białe żeby są ważniejsze niż dusza?

We wtorek minął nas w pędzie, jak wiele innych, podobnych okazji, Ogólnopolski Dzień Walki z Depresją. Tak jak my mijamy codziennie około dwóch milionów Polek i Polaków, którzy zmagają się – często samotnie, z tą straszną chorobą. Chorobą śmiertelną. Istnieją wyliczenia, że w ciągu dekady, depresja będzie najczęstszą chorobą na świecie.
Już słyszę te kpiące komentarze, już łapię kątem, wyposażonego w soczewkę kontaktową, oka, te drwiące uśmieszki. Przesada, zawracanie głowy, marudzenie.

Czytaj więcej
Life Style Młodzież Patryk Gabriel

Rok odwyku

Ubiegły rok był z wielu powodów nietypowy. Są całe zastępy ludzi, dla których był straszny – którzy nie będą zbyt chętnie wracali do niego po latach. Wyobraźmy sobie, że są rodziny, które nagle tygodniami musiały tygodniami siedzieć w domu. Ciasnym, z kłopotami, bez pieniędzy. Wyobraźmy sobie, że są bliscy, którzy tygodniami nie mogli odwiedzić leżących w szpitalach. Chorych, którzy wpadają w coraz większe zmartwienia i strach, nie mogąc dostać się do lekarza. Wyobraźmy sobie zaloty, pierwsze miłości, tańce przez komunikatory internetowe. Przypomnijmy sobie te koncerty gwiazd, które ekstatycznie przeżywaliśmy w samotności. Brrr.

To oczywiście nie wszystko. To przykłady nawet nie najokropniejsze. Takie po prostu przyszły mi właśnie do głowy. Szczerze mówiąc to jeszcze kilka, ale się powstrzymałem. Nie chcę dla przykładu pisać o politykach, wyborach kampaniach. Poza tym chciałem znowu napisać coś miłego.

Czytaj więcej
Life Style Patryk Gabriel

WPIS

Pierwszy wpis w kolejnym roku naszej wspólnej tułaczki wokół komina powinien być optymistyczny. Świat zalała euforyczna fala mocnych postanowień z wosku, który spłynie na karty historii pod wpływem złośliwego ciepła z knota zapału. Oczywiście to jeszcze chwilkę potrwa, ale wszystko sprzysięga się przeciwko nam – szkoda już nawet pisać o naszych potężnych wrogach za granicą, ale nawet ten okropny śnieg pokrzyżował niektóre plany. I to w zimie. Dlatego, dopóki jeszcze świeca ma kształt tylko nieznacznie różniący się od naszych aspiracji noworocznych, nie będę dokładał od siebie sztucznie wzbudzanego zachwytu nad światem. Nad dobrem, mądrością i pięknem maluczkich.
Nie jestem jednak bezduszny. W ostatnim zdaniu postaram się z całych sił dodać państwu otuchy.

Czytaj więcej
Patryk Gabriel Uncategorized

Jest później niż myślicie

Często nasi rodacy – podziwiani artyści, prowadzący owczarnię duchowni, politycy, których z własnej woli wybrała większość mieszkańców – naszych sąsiadów, przyjaciół, współpracowników oraz nas samych,  wykręcają się po palnięciu głupoty takim oto sformułowaniem: – Moja słowa zostały wyrwane z kontekstu.
I po sprawie, sprawa załatwiona, usprawiedliwienie podpisane przez mamę.
Dlatego nie ma problemy, kiedy główny przywódca mówi o gorszym sorcie, z pogardą nazywając w ten sposób wszystkich, którzy a priori nie uznają jego nieprzeniknionego geniuszu. Jeśli trzeba, dodaje jeszcze parę wyrwanych z kontekstu słów o mordach zdradzieckich i elemencie animalnym.
A podwładni się uczą, naśladują, ścigają się w ustanawianiu kompromitujących bon motów, które z kontekstu będzie potrafił wyrwać nawet analfabeta.

Czytaj więcej
inspirations Life Style Patryk Gabriel Powiat starogardzki Starogard Gdański

„Jak numer telefonu na pudełku zapałek…”

Nim Kajetan Gdaniec, o którym już kiedyś wspominałem, „utył, spuchł, posiwiał” chciał zostać wydawcą tomików poetyckich. Nie wiedziałem o tym, a przecież od lat wspólnie „obserwujemy postępy ciemności”.
– Nie było to proste zadanie – opowiadał całkiem niedawno. – Ponieważ jedynym wierszem, który jako tako mi się podobał był tekst popularnej piosenki, choć nienatrętnie popularnego zespołu. Nie pamiętam już nazwy, ale koleżka pisał, że jest „trzeźwy jak świnia” i rozmawia „o literaturze, być może nawet o kobietach”. I to mi się takie romantyczne wydawało, chociaż w tej piosence bluzgał kolo niemiłosiernie.
Kajetan tak zmartwił się próbą wmanewrowania go w plagiat, że postanowił nie wydawać tomiku słabych, młodzieżowych wierszy. Postanowił zostać reżyserem.

Już po naszej rozmowie ogłoszono, że spośród trzynastu książek nominowanych do nagrody Bookera, czyli brytyjskiej odpowiedniczki nagrody Nike tyle, że starszej i do zdobycia również dla obcokrajowców, dwie pozycje zostały już wydane po polsku. Tytułu jednej nie kojarzyłem, druga natomiast to „Serotonina” Michela Houellebecqa, którą podczas któregoś suminowania Łukasz określił, jako książkę o rozpływaniu się w nicości. „I teraz będzie wszystko? Nie będzie niczego. Kapelusze i dachy, korony drzew, wieże, drogi kolejowe, rzeki – stąd widziane, rozpłyną ci się zaraz”.

Czytaj więcej
inspirations Life Style Młodzież Patryk Gabriel

Podręczna na tronie

Nietrudno sobie wyobrazić, dokąd może zaprowadzić nas przyszłość. I jeżeli ktoś jest zbyt wrażliwy i zmian nie toleruje zbyt dobrze – powinien uparcie przymykać oczy na czekającą nas niechybnie katastrofę. Szczególnie dla ludzi bardzo silnie związanych z patriarchalną tradycją, religijną obrzędowością i ścisłymi podziałami w ramach postaw przynależnych płci będą zdruzgotani.
Za jakieś trzy, może dwie dekady, czyli grubo ponad pół wieku od obalenia komunizmu, przeciw któremu – raczej mniej lub bardziej prężąc muskuły – buntowali się nasi rodzice nie będzie niczego, przeciw czemu będzie można się w Polsce buntować. Paradoksalnie to rozpaczliwa perspektywa, która musi doprowadzić do radykalnego przełomu, którego podwalinami są wyniki matur abiturientów wchodzących właśnie w wiek akademicki.

Czytaj więcej
inspirations Life Style Młodzież Patryk Gabriel Travel

**** ***

Wiele lat już minęło od tamtej jesieni. Jesieni, która jak zwykle zdecydowanie za szybko przepędziła we wspomnienia rumiane lato. Zupełnie wyjątkowo, lato nie skończyło jednak wakacyjnej laby. Nadeszła jesień, a czasu nie organizowały żadne zewnętrzne obowiązki. Po kilkunastu latach różnych planów tworzonych przez kolejne szczeble edukacji, plan zajęć nagle okazał się przeżytkiem. Kolejne tygodnie spędzałem na sprzątaniu, robieniu obiadów dla rodziny i bezskutecznym poszukiwaniu pracy. Trwało to pewnie ze cztery miesiące, a już czułem się zniewolony. Już zaczynałem rozumieć, że świat wcale nie kryje w zanadrzu czerwonego dywanu, po którym będę maszerował w tryumfalnym podboju rzeczywistości.

Czytaj więcej
Life Style Młodzież Patryk Gabriel Starogard Gdański

Drakula w domu Króla

Nie zazdroszczę współczesnej młodzieży. Nie bardzo chciałbym dzisiaj wchodzić w dorosłość. Ktoś zapyta: dlaczego? Ktoś inny powie: ja im właśnie zazdroszczę! A ja nie zazdroszczę, a nawet martwię się o nich. Jest na podparcie takiego sformułowania uzasadnień bez liku. Ekologiczne, socjologiczne, psychologiczne, a nawet erotyczne. Będzie jeszcze pewnie okazja do tego żeby dokładniej przyjrzeć się jakiż to los zgotowaliśmy naszym następcom.  Żeby nie trzymać za długo w napięciu – marny los!

Wielkim ułatwieniem dzisiejszego świata jest łatwy dostęp do informacji. To oczywiście może stanowić istny dopust boży – źródło niepokoju, wiecznego niezaspokojenia, niekończącą się spiralę cyfrowego uzależnienia. To prawda. Wielu wpada w te i inne pułapki współczesnej zamieci informacyjnej, która przysłania kształty, zniekształca kontury, zniechęca do dłuższego zastanowienia – wszystko pokrywając brudnoszarym nalotem.
Jeśli jednak na nowoczesne technologie i nieprzebrane zasoby sieci, nałoży się dwudziestowieczne sposoby kategoryzowania i interpretowania. Jeśli ma się dosyć cierpliwości żeby znalezisko potraktować stosownym pędzelkiem, jest szansa, że od czasu do czasu dotrze do nas spod warstwy kurzu prawdziwy blask będący przyczyną naszego indywidualnego zachwytu. Dzięki Internetowi niedawno przeżyłem takie dwie kilkunastosekundowe iluminacje. One doprowadziły mnie do sformułowania pierwszego zdania tej wypowiedzi.

Czytaj więcej
inspirations Life Style Patryk Gabriel Powiat starogardzki Samorząd

Korespondencja poświąteczna

Dobrze jest, kiedy nadchodzą Święta. Tym bardziej, jeśli tradycyjnie jest szaro i ponuro. Przecież nie jest nikomu potrzebny śnieg. Dobrze, że zamiast niego, jeszcze ktoś musiałby go mozolnie zepchnąć z chodników i jezdni, podjazdów i schodów, odwiedzający Kociewie emigranci z wysp przywożą mżawkę i wilgoć przenikającą wyciągnięte z szaf ciepłe płaszcze i kurtki. Dobrze, kiedy napotkany znajomy trener piłkarski, wskazując na migające na fasadzie budynku starostwa płatki śniegu mówi swojemu kilkuletniemu brzdącowi: to synku jest śnieg. Dobrze, że po nich zbliżymy się nieodwołalnie remanentów, podsumowań księgowych, tsunami pośpiesznie podpisywanych przed końcem roku sprawozdań, raportów. Dobrze, ponieważ Święta stanowią forpocztę podsumowań, w których tylko nieliczni mogą po stronie niezrealizowanych odhaczyć większość swoich noworocznych postanowień.

Dobrze, że jest taki czas w roku, kiedy konta w naszych bankach potrzebują zasilenia wypłatą, jak płuca źle przygotowanego sportowca tlenem w połowie dystansu albo w przerwie meczu. Dla sportowca to świetny sygnał żeby zabrać się do solidnego treningu. Dobrze, chociaż bardzo rzadko niekończące się kolejki w sklepach są sceną, na której odgrywane są role ludzi nieuprzejmych, kłótliwych, roszczeniowych i niecierpliwych. Dobrze, chociaż na twarzach nielicznych ludzi pracujących w handlu, spod wyrzeźbionego makijażu profesjonalnego uśmiechu, wyziera pustka i wycieńczenie, niechęć i smutek. Dobrze, ponieważ dzięki szeroko zakrojonym akcjom informacyjnym nie wyprodukowaliśmy tony niezjedzonych przysmaków. Niewielu też dzięki świętom może ględzić, że nasze skrzynki mailowe wypełnia powódź jedynych, bezapelacyjnie rewelacyjnych ofert na wyprzedawane samochody, garnitury, pakiety telewizyjne i wielofunkcyjne telefony. Do większości z tych ofert, na które nas nie stać, nawet nie zaglądamy, a jeśli już to świąteczna atmosfera sprawia, że marzymy o tym żeby lśniące dobra konsumpcyjne przekazać w geście hojności bardziej tego potrzebującym.  Inaczej jest z ofertami telefonicznymi z firm, którym nieopatrznie sprezentowaliśmy haczykiem postawionym w stosownej budce, dostęp do naszego numeru. W takiej sytuacji święta są znakomitym pretekstem do unikania zniecierpliwienia w trakcie rozmowy z osobą, która lojalnie, pospieszną formułką uprzedza nas o nagrywaniu rozmowy. Wielu teleankieterów jest mile zaskoczonych, że w okresie świątecznym ludzie tak spokojnie i ze zrozumieniem odnoszą się do ich pracy. Wielu dziękuje za to swoim rozmówcą, fakt – wykraczając nieco poza czysto profesjonalne ramy.  Podkreślają, że zazwyczaj po drugiej stronie słychać zwyczajowe Wesołych Świąt!

Dobrze jest, kiedy siadamy do wigilijnego stołu, wyjątkowo przygotowani do obchodzenia świąt, od których wszystko się zaczęło. Wysłaliśmy GIF z błyskającą choinką i rymowanymi życzeniami. Oby się spełniły. Na pewno się spełnią. W tym roku przybyło nam obowiązków, bo przecież oprócz FB mamy jeszcze Instagram, a na dodatek nasza społecznościowa gromadka przyjaciół znacznie się rozrosła. Dobrze, kiedy tuż po skromnej i tradycyjnie postnej wieczerzy, szczerze cieszymy się ze skromnych prezentów, często wykonanych własnoręcznie. Dzięki temu nasze oddziaływanie na jedyną planetę, na której potrafimy jako tako przetrwać jest zdecydowanie mniejsze niż w zeszłym roku. Wreszcie naprawdę miło jest, kiedy nasze gardła wymagają poświątecznego odpoczynku od kolejnych wersów wesoło i na cały głos śpiewanych kolęd. W chórze, do którego tęsknimy już w chwilę po wybrzmieniu ostatniej nuty. Chórze wujków, cioć, mam, teściowych, ojców i braci, sióstr i kuzynów. W chórze rodzinnym, który co roku wyśpiewuje radośnie nowinę o historii z Betlejem, która zmieniła dzieje świata. Dobrze, że prze te kilka dni siedzimy ze sobą, rozmawiamy, czytamy książki i słuchamy muzyki.

Czytaj więcej
Bez kategorii

„Bo w telewizji znowu nadają kto Kogo dzisiaj zrobił znów w *uja…”

Niedawno zobaczyłem w Internecie fragment świątecznego programu publicystycznego z tak zwanej telewizji publicznej. Odcinek musiał być szczególny, bo i prowadzący ubrany w sweterek w stylu, którego promocja również mnie nie jest obca, a i ilość gości znamionująca wiekopomne wydarzenie. Uprzedzę, że nie będę relacjonował kolejnych minut wydarzeń w studio. Z różnych względów, o których nie warto pisać. Wytrzymałem tyle czasu ile zaproszeni goście potrzebowali żeby się przedstawić. Kiedy to uczynili, a nie brak im było przy tym swady i poczucia humoru, wyłączyłem filmik i przeniosłem się do sekcji: komentarze, która znajduje się pod każdym postem na FB. Zaproszonymi do studia gośćmi było kilkunastu mężczyzn, a przy pomocy „telemostu” jeszcze bodaj dwaj mieli łączyć się ze swoimi kolegami w Warszawie. Czy do tego doszło nie wiem, ponieważ jak już wspomniałem nie zdecydowałem się na kontynuowanie obserwacji. Ze względów dyplomatycznych i w ramach dopuszczalnego uniku, napiszę tylko, że powstrzymały mnie od tego „inne, ważne względy”. Dodam tylko, że tak męskie grono musiało rozmawiać na tematy – w świecie takich mężczyzn, którzy tam się zebrali to zupełnie naturalne – prawdziwie męskie. Do takich z pewności zaliczyliby obronność, kwestie wydobycia węgla, aborcję albo wręcz politykę zagraniczną.

Kilku spośród panów znam i dlatego nieco korciło mnie żeby spędzić kolejne minuty z zaproszonymi gośćmi.  Powiem szczerze, znam ich bardzo dobrze. Więcej – znam bardzo dobrze ich twórczość, bo mowa o ludziach kultury.  Jeszcze więcej – jeden z zaproszonych to autor jednej z moich ulubionych płyt, szef jednego z moich ulubionych zespołów, autor wielu fantastycznych tekstów. Zdradzę rzecz, której dotychczas nie zrobiłem, a którą chwaliłem się najbliższym, którzy wiedzą o mojej tym Rockandrollowcem przez wielkie R, fascynacją. Ja nawet – a zdarza się to nader rzadko – wódkę spożyłem przed i po koncercie rzeczonego. Z nim i dwoma jeszcze moimi przyjaciółmi, dla których emocje z tym związane były podobnie silne. We czwórkę spożywaliśmy alkohol i gadaliśmy o naprawdę różnych bardzo ważnych sprawach. Być może nawet o kobietach.

Pozostali, których znałem to kolejno: Jarosław Jakimowicz – lubiłem i film i piosenkę Anity Lipnickiej z filmu. Jan Pietrzak, kto słyszał „Żeby Polska…”, a nie słyszał autora w jego przekazach mówionych, ten z pewności stwierdził, że duży talent musi mieć autor. Wreszcie znałem też Wujka Samo Zło, którego kojarzę raczej jako konferansjera i prowadzącego programy hip-hopowe w dawnych czasach, kiedy telewizje muzyczne zajmowały się muzyką. Jeden z nich, nie będę teraz googlował – może komuś zachce się sprawdzić to proszę o cynk, nazywał się chyba „Rap kanciapa” i mnie się ta nazwa bardzo podobała. Chociaż fanem hip-hopu zostałem nieco później. Tych znałem, bo interesuję się kulturą popularną.
Znany był mi jeszcze jeden z kolegów, którzy być może połączyli się ze studiem w dalszej części spotkania tych zuchów. Jego nazwiska nie wymienię, ponieważ tego znam w związku z zainteresowaniami życiem społecznym. Powiem tylko – to taki dobrze wyglądający były kandydat na prezydenta RP, dzielny i soczyście przemawiający na wiecach. Nie bardzo lubi sąsiadów, boi się wszystkich, którzy nie znają polskiego. Na takich ludzi reaguje agresywnie, najchętniej będąc w grupie sobie podobnych.

A teraz wracam do znajomego, z którym przez kilka godzin omawiałem nie tylko jego twórczość, a rozmowa ta była i ciekawa, i wesoła, i nawet lekko chuligańska.  I może ten ostatni rys charakterologiczny wziął teraz górę ? Byłem zaskoczony i chyba jednak nierozczarowany. Raczej jakoś żal mi się zrobiło mojego bohatera i już szukać dla niego usprawiedliwień. Może chce się na kimś odegrać? Może płytę nową promuje?  Może z prowadzącym znają się jeszcze z podwórka i chciał mu podbić oglądalność w ramach solidarności chłopackiej? Może sianko się nie zgadza i jakieś tarapaty nowe finansowe? Wszak kiedyś opowiadał mi na przystanku we Wrzeszczu jeden muzyk z Londynu obecnie, że kupił w lombardzie piec estradowy zastawiony przez rzeczonego.

Dlatego nie oglądałem od momentu, kiedy mym oczom zmęczonym ukazał się lider zespołu Apteka. Nie chciałem wiedzieć co też w tym towarzystwie ma do powiedzenia. Może nawet na temat ekologizmu i San Escobar. Kiedyś w piosence ”System”, z płyty, o której wspomniałem, a która nazywa się „Menda” Jędrzej Kodymowski szczerze śpiewał, a ja mu wierzyłem:

Kiedyś na nich plułeś,
a dziś im służysz!
Ty sprzedajna k…!
Ty sprzedajna k…!

Kiedyś na nich plułeś,
a dziś im służysz!
Tak łatwo jest się sprzedać,
tak łatwo jest się skur…!

Czytaj więcej
1 2 3 5